Do pyskatych a niedouczonych kolegów prawników, także profesorów

Tradycyjnie istniały w nauce prawa dwie teoretyczne koncepcje odnoszące się do relacji prawa międzynarodowego i prawa krajowego: dualistyczna i monistyczna. W koncepcji dualistycznej prawo międzynarodowe i prawo krajowe to dwa odrębne systemy prawne. Wg koncepcji monistycznej, państwo jest porządkiem prawnym, który stanowi część uniwersalnego porządku prawnego. Taka wspólnota prawa jest uporządkowana, a prawo międzynarodowe jest wyżej w hierarchii niż krajowe.

Te koncepcje znajdują przełożenie na praktykę w konstytucjach państwowych. Rzadko pojedynczo. Także Konstytucja RP jest dualistyczno-monistyczna. Monizm przejawia się w art. 91 wobec dwóch rodzajów zobowiązań, a konkretnie źródeł prawa międzynarodowego. Reszta zobowiązań, w tym wyroki trybunałów międzynarodowych realizuje się wg koncepcji dualistycznej, co potwierdza z kolei art. 9 Konstytucji RP.

Wyrok trybunału międzynarodowego (pomijając nieistotne w naszej dyskusji wyjątki) ma charakter stwierdzający i deklaratoryjny. Nie jest elementem krajowego systemu prawa, czy “tytułem wykonawczym”, podlegającym na terytorium państwa przymusowej egzekucji. On stwierdza fakt konkretnego naruszenia i je definiuje. W płaszczyźnie prawa międzynarodowego powstaje stan, który należy sanować. Jeżeli naruszenie następuje poprzez jakieś działania w kraju, to państwo musi w płaszczyźnie krajowej podjąć stosowne działania eliminujące stwierdzone naruszenie. Samodzielnie taki wyrok nie zmienia krajowego stanu prawnego, ani faktycznego. Ani niczego nie delegalizuje.

I tu puenta. Wyrok trybunału międzynarodowego jest tylko wzorcem, wskazującym państwu jaki stan prawnomaterialny czy faktyczny należy osiągnąć. Aby wykonać taki wyrok, organy krajowe muszą mieć jeszcze do tego prawno-krajowe kompetencje. Wasz problem, niedouczeni koledzy profesorowie, polega na tym, że nie ma w Polsce organu, który miałby kompetencje, by doprowadzić do osiągnięcia stanu prawnego i faktycznego nakazanego wam przez ETPC i TSUE (abstrahując od uznania przez TK braku legalności wyroków tych organów). Najpierw musielibyście zmienić sobie prawo. I to nie na poziomie ustawowym, ale wręcz konstytucyjnym.

A przy okazji wbijcie sobie wreszcie w te serwilistyczne głowy, że selektywne nieprzestrzeganie wyroków trybunałów międzynarodowych stanowi instrument ochrony suwerenności państwa, narzędzie ochrony Konstytucji i zapewnienia równowagi wobec rosnącego a nielegitymizowanego władztwa tych trybunałów. I jest to znane nie tylko Polsce.