O szczycie budżetowym Rady Europejskiej inaczej

Spór o efekty ostatniego szczytu Rady Europejskiej odnośnie znaczenia i roli jego konkluzji zdominował ostatnio dyskusję publiczną. Postanowiłem także odnieść się do tej kwestii, aczkolwiek nie wprost. Skusiła mnie do tego świadomość, że przecież ta sprawa, która urosła dziś do rangi przedmiotu dyskusji najważniejszych polityków w państwie, jest tak naprawdę materią, jaką omawia się na jednych z pierwszych zajęć z przedmiotu prawo międzynarodowe na studiach prawniczych. Warto więc go przypomnieć.

Na wstępie trzeba zaznaczyć, że relacje międzynarodowe to proces, który posiada swoje reguły. Stanowią one tzw. porządek międzynarodowy, a więc zespół norm, na podstawie których funkcjonują państwa i organizacje międzynarodowe. W skład porządku międzynarodowego wchodzą cztery główne systemy normatywne: normy prawne, normy moralności międzynarodowej, normy kurtuazji międzynarodowej i normy polityczne. I to niezależnie od tego, czy jest to porządek powszechny, czy tylko regionalny, jakim jest prawo Unii Europejskiej.

Skoro konkluzje szczytu Rady Europejskiej nie są normami prawnymi, to w tej wadzie należy poszukać jej siły. Polityczny, czyli pozaprawny status, pozwala bowiem na ominięcie zakazu działań o charakterze samopomocy w relacjach wewnątrzunijnych. Innymi słowami, wychodząc poza prawne zobowiązania w ramach UE, wykraczamy też poza prawny obowiązek unijnego rozstrzygania sporów w drodze sądowej na forum TSUE.

Całość patrz:

https://www.rp.pl/Opinie/312139979-Mariusz-Muszynski-O-szczycie-budzetowym-Rady-Europejskiej-inaczej.html

aktywny link w zakładce Publicystyka.